sobota, 4 lutego 2012

O terapeutycznej mocy alkoholu

$#^&!(@!!!!!!!!!

Nienawidzę tkwiącej we mnie niezdary!

Pod choinkę dostałam od Mamy paletę wypiekanych cieni:


Jak widzicie ma ona duże i wygodne lusterko, więc z powodzeniem się przy niej malowałam. Do czasu.


Wypadła mi  rąk i roztrzaskała się o podłogę! ******! Ja ********!
Co dziwne, cień, który naprawiałam już wcześniej, przeżył. I trzy inne też. Ale cztery - same widzicie -.-. Drobny mak -.-.
Już miałam się załamać i dać sobie spokój (te poukładane kawałeczki wyciągałam spod łóżka, paleta była w opłakanym stanie), ale niech tam - pomyślałam. Zobaczymy, co da się zrobić.


I tyle się dało. Cieni jest mniej i nie są dokładnie wprasowane, bo paleta ma dziwną konstrukcję (można zdjąć tę wierzchnią warstwę z okrągłymi otworami i wtedy widać, że cienie się trzymają na kopułowatych wypustkach. nie jest to zbyt zrozumiały opis, wiem, ale ze względu na jej stan nie odważę się jej rozbrajać, same rozumiecie).

Alkoholu! Dzięki ci, że istniejesz i ratujesz mnie w wielu sytuacjach!

1 komentarz: