piątek, 17 lutego 2012

Essence Studio Nails, Nail Fashion Stickers

Dzień dobry  :).

Ale długo was zaniedbywałam, zasługuję na karę chłosty! Obiecywałam sobie rzetelnie, sumiennie i - przede wszystkim - REGULARNIE prowadzić bloga. I klops. Naprawdę, zróbcie mi coś złego to może się opamiętam.

Przez ten czas, kiedy mnie nie było, głównie się uczyłam, ale nie przeszkodziło mi to kupić kilku rzeczy. Oczywiście kosmetycznych, o innych nie ma nawet po co pisać. Dzisiaj o jednej z nich.

Essence, Studio Nails, Nail Fashion Stickers to naklejki, ktore aplikuje się na całość paznokcia. Mają one upiększyć, trzymać się wiele dni, być bardzo łatwe w aplikacji, efektowne, powinny też robić kawę do łóżka, zapraszać na lody, być romantyczne i szeptać do ucha czułe słówka (to ostatnie to buuuujda, ciągle się podpierałam ręką tak, żeby mieć paznokcie blisko ucha i nic z tego).

Tak toto wygląda zaraz po aplikacji:


Na pierwszy rzut oka - wcale cacy. Wzorek jest naprawdę urokliwy. Niestety przy kolejnych rzutach oczu jest gorzej, ale o tym za chwilkę.

Najpierw o aplikacji.

W cenie 8zł dostajemy 14 naklejek w różnych kształtach - bardzo dobrze, da się coś dla siebie wybrać, dla moich średniej wielkości płytek kształty były w sam raz. W teorii ma być dziecinnie (debilnie?) prosto: odklejamy nalepkę od blistra, przyklejamy do paznokcia, odpiłowujemy nadmiar.

I wiecie co? Nie mogę ogarnąć, jak ktoś nie może wpaść na to, że takie naklejki powinny być E L A S T Y C Z N E! Przecież wtedy możnaby je delikatnie naciągnąć, dopasować do krzywizn paznokcia, wszystko by przylegało, grało i buczało. W całym swoim geniuszu i biorytmie intelektualnym na poziomie minus 90 (i spada! - sprawdziłam ostatnio z nudów, jak bawiłam się infobotem) ja mogłam do tego dojść, niestety producenci jak widać mają problemy z dochodzeniem. A tak?

Ich papierowość naprawdę wkurza (no dooobra, one nie są papierowe tylko z jakby nieelastycznej gumy, ale przy aplikacji zachowują się jak papier - robią się zagniecenia, fałdy, naklejka jest za gruba żeby je wygładzić, to wszystko haczy, zaciąga bluzki i drze rajstopy. Przez pierwsze dwa dni komfort noszenia jest żaden.

A potem robią się wygodniejsze i... zjechane. Ja z naklejkami (a naklejki ze mną) wytrzymałam 4 dni. Po tym czasie wyglądały one tak:



Końcówki wytarły się bardziej niż przy lakierze, dalej haczyło, choć mniej, a wzorek zaczął się scierać ukazując biały "podspód". Manicure trzyma mi się dłużej niż to g...enialne inaczej ustrojstwo.

Krótko mówiąc - kupcie za te 8zł koronkową płytkę do stempelków (no - do konada trzeba będzie trochę dołożyć), bo w te naklejki nie warto inwestować (choć komplementów zebrałam za nie sporo, nie powiem).

Buziaki!

2 komentarze: