środa, 2 listopada 2011

Kiedy dopada wena...

 ...to nie ma przebacz ;).
Oto co wczoraj stworzyłam:


Najpierw tylko na lewej ręce, ale o dziwo Miłemu się spodobało (O.O), zatem domalowałam drugą. I mi też się w sumie podoba, zamierzam pochodzić z tym kilka dni ;). Zdobienie zostało wykonane jasnoniebieskim lakierem Colorama Maybelline, linerem Essence (białym, rzecz jasna), na odżywce Eveline 8w1 (dwie warstwy) i pokryte Gell Look Top Coatem Essence (o którym wypowiem się jak tylko słońce wyjdzie i będę w stanie sfotografować buteleczkę). Ale zobaczcie jak on błyszczy!




Jako, że chciało mi się jeszcze malować, popracowałam nad tipsami. Przyznam się, że zdobienie tipsów nie wychodzi mi prawie nigdy. Ale dzisiaj wyszło. Ich końcówki są szkaradne, (bo nie pytajcie do czego) je przyklejałam, zeby były stabilne.







Zdobienia na tipsach są wykonane tajemną techniką znaną jako "weź lakier i pędzelek" - nie stosowałam tu żadnych szczególnych tricków ;).

Miłego dnia! ;)

2 komentarze: